Po sieci krąży interesująca wymiana zdań na Facebooku związana z “rozliczeniami” pomiędzy blogerką mody Elizą Wydrych a sklepem internetowym Schaffashoes.pl, dla którego świadczyła w jakiejś formie usługi.
Właściwie wszyscy komentatorzy skupili się na samym przebiegu akcji oraz przemyśleniom na ile była pozorowana lub nie, oraz jakie błędy popełnił sklep. Tak na marginesie – można podejrzewać, że cała sytuacja została ustawiona. Trudno sobie wyobrazić, że jednego dnia obsługa sklepu wystosowuje na blogerkę donos do Urzędu Skarbowego, zaś następnego obie strony uznają sprawę za zamkniętą.
Chciałbym napomknąć jednak o innej sprawie. Mianowicie o samej formie współpracy między sklepem a blogerką, która moim zdanie straciła dużo więcej niż sam sklep. Przynajmniej w oczach tych, którzy czytają między wierszami. Blogerka przyznaje się do przyjmowania podarunków, które nazywa barterem w zamian za świadczone usługi.
Jak łatwo się domyślić, chodzi o taką lub inną formę reklamy lub PRu, co w oczach bardziej doświadczonych czytelników może zdyskredytować autorytet blogerki.
Wracając do sedna sprawy – jeśli nie wiecie, jak rozpocząć współpracę z blogerem to poniżej macie próbkę. Uchylamy nieco rąbka tajemnicy. I pamiętajcie, nie ma darmowych obiadów.
Ble, ble, ble, ble… nie znam się więc się wypowiem.
Proponuje najpierw zagłębić się w społeczność “szafiarską”, a raczej społeczność blogerek modowych i dopiero później pisać o “traceniu w oczach czytelników”… który tak się składa, że doskonale sobie zdają sprawę z takich barterów bo często z takich transakcji i im coś skapnie w ramach konkursów, promocji, ect.
Podobnie w kwestii “ustawki” i “dziwności”. Czyli co? Wedel też się ustawił z blogerką? Nikon z forumowiczami? Spekulacje poparte niczym są słabe. Bardzo słabe.
Mnie najbardziej rozbawiło że kontaktowy mail jest na interi. Jakoś nie wyobrażam sobie prowadzenia korespondencji firmowej za pomocą konta @interia.pl w chwili posiadania domeny, sklepu internetowego, używania fejsgłupa itd. ten adres to typowy mail na spam od sympatyków fashionelki. Gruntownie przemyślana akcja i tyle ludzie gadają więc cel osiągnięty.
Cóż. Jak gwiazda filmowa robi skandal, to ludzie z ciekawości pójdą na film. Obawiam się jednak, że gdy mówi się, ze sklep może nie być godny zaufania, to nikt raczej nie robi zakupów “a to sprawdzę ich”.
Czy taki rozgłos jest korzystny dla sklepu czy nie? A czy mamy dane ile osób rzeczywiście miało ochotę poznać kontekst w jakim dana marka pojawiła się w wielu miejscach sieci? Może była to niewielka część wszystkich, którzy w ogóle markę zauważyli?
Natomiast co do komentarza, że blogerka traci w oczach swoich czytelników to zgadzam się z przedmówcą.
Skoro społeczność “szafiarska” jest tak moralnie obojętna na ewidentny konflikt interesów blogerki, to nie trzeba spekulować, że mamy do czynienia z “ustawką”. Brudne zagrania sklepu nie mogły zrobić na nikim negatywnego wrażenia.
Dobrze zasięgać informacji u źródła.
Panie Andrzeju – jeśli Pan jest PR-owcem. To po przeczytaniu powyższego komentarza zaczynam rozumieć, czemu tak wiele osób traci wiarę w osoby wykonujące ten zawód.