Z zakładaniem sklepu zwykle to wygląda tak: wybierasz branżę i asortyment, rejestrujesz domenę, wdrażasz silnik, zaklepujesz towar, planujesz promocję… Terminy cisną, lista zadań puchnie, więc kiedy przychodzi do wprowadzania opisów asortymentu, kopiujesz je od producenta.
A Twój sklep staje się – jak mawiał Steve Jobs o Androidzie – dead on arrival. Dlaczego kopiowanie opisów przyczynia się do bankructwa sklepów i skąd wziąć unikalne teksty niskim kosztem?
Po co ci unikalne opisy?
Komu podpadniesz za nieoryginalne opisy produktów? Przede wszystkim znudzisz sobą klientów, u których czytanie identycznego opisu po raz wtóry będzie wytwarzało jedną myśl: a dlaczego niby miałbym kupić akurat tutaj? Te same zdania, te same argumenty… te same wątpliwości. Teraz możesz walczyć o klienta już tylko niską ceną, bo sam pozbawiasz się innych wyróżników.
Ponieważ podpadniesz klientom, podpadniesz też Google’owi, którego algorytm stara się naśladować ludzkie gusta. Wprowadzoną w czerwcu 2010 roku aktualizacją MayDay Google chce usunąć sprzed oczu klientów „zapomniane strony”. Zapomniane, czyli takie, do których prowadzi mało linków, a które jednocześnie są w odległości wielu kliknięć od strony głównej, a jednocześnie nikt nie zadbał o unikalność ich treści. Coś ci to przypomina? Tak, to właśnie krótki opis podstron produktów w twoim sklepie.
Jeśli MayDay przeoczy twoje podstrony, jest jeszcze krwiożercza Panda, a więc działający od sierpnia 2011 roku algorytm obniżający pozycje witryn zawierających podstrony przedstawiające niską wartość dla szukającego. Krwiożerczość Pandy polega na tym, że choć ocenia poszczególne podstrony, to sankcje nakłada na całe witryny. Wystarczy niewielki udział kiepskich podstron, by pozycje w Google straciła cała witryna!
Jak uzyskać unikalne opisy przy minimum wysiłku?
- Przeredaguj teksty zaczerpnięte od producenta. To najbardziej oczywisty sposób dający najsłabsze efekty w stosunku do zasobów, które będziesz musiał zainwestować. Prawdopodobnie na takie działania nabierze się Google. Jednak z pewnością takiej metody nie docenią klienci.
- Napisz własne podsumowanie. Ujmij w 4–5 zdaniach najważniejsze korzyści dla klienta z zakupu. Dobre podsumowanie powinno wystarczyć za cały opis, choć oczywiście szczegóły z oryginalnego tekstu warto zachować. To metoda bardziej czasochłonna, ale też znacznie skuteczniejsza. Żeby zmaksymalizować zwrot z inwestycji w tę metodę, zacznij od napisania podsumowań dla bestsellerów, następnie przejdź do produktów sprzedanych min. jeden raz, a na sam koniec zostaw asortyment, którego dotąd nie udało ci się sprzedać.
- Zmotywuj klientów do pisania opinii. Jak motywować? Przede wszystkim osobistymi korzyściami. Obiecaj nagrody losowane wśród autorów recenzji, czy to rzeczowe, czy w postaci rabatu na kolejne zakupy. Nie uzależniaj wygranej od jakości recenzji – zdemotywuje to część potencjalnych chętnych. Lepszą metodą będzie losowanie wśród wszystkich autorów – najlepiej, by szanse na zwycięstwo rosły w miarę dodawania kolejnych recenzji.Tańszą, choć mniej skuteczną, metodą jest motywowanie „na społeczność”. Po upływie 4–10 dni od realizacji każdej wysyłki zwracaj się do klienta e-mailowo z prośbą o wystawienie opinii. Napisz, że monitorujesz zadowolenie klientów, ale przede wszystkim, że opinia pomoże innym klientom podjąć decyzję. Klienci lubią radzić i dzielić się doświadczeniem. Nic nie stoi na przeszkodzie, by zachęty do opiniowania publikować także na stronie produktu.Żeby obniżyć barierę wejścia, zaproponuj klientom listę zalet i wad produktu, z której mogliby wybierać, przy zachowaniu możliwości wprowadzania opinii własnymi słowami. Najczęściej da się opracować listy adekwatnych zalet i wad, jeśli nie jednorodne dla całego sklepu, to przynajmniej pasujące do poszczególnych grup produktowych.
- Stosuj cross-selling i up-selling. W opisie produktu pokazuj zajawki innych pozycji asortymentowych: podobnych, uzupełniających, często kupowanych razem z danym produktem. Daje to jednocześnie kilka korzyści. Poza unikalnymi treściami zyskujesz bogatsze wewnętrzne linkowanie, no i przypominasz klientowi o nieuświadomionych potrzebach konsumpcyjnych.
- Proś o uproszczone opinie. Niełatwo jest wyciągnąć od klientów wolną wypowiedź w postaci opinii, ale jeśli zaproponujesz im gotowe odpowiedzi, powinno pójść łatwiej. Przygotuj formularz typu „test wyboru”. Jakie są główne wady i zalety produktu? Czy klient lubi produkt? Czy produkt nadaje się na prezent? Z takich odpowiedzi możesz tworzyć później generowane automatycznie zdania-szablony, podstawiane odpowiednimi danymi: „Klienci lubią produkt X, choć nie widzą go w roli prezentu. Lubią go przede wszystkim za Y i Z. Wśród wad wymieniają W”.
- Żongluj danymi technicznymi. Jeśli sprzedajesz produkty, które da się opisać według stałych kryteriów i schematów, możesz pokusić się o przygotowanie kilku szablonów zdań, które na poszczególnych podstronach produktów będziesz podstawiać stosownymi informacjami, np. danymi technicznymi: „Telewizor A wykonano w technologii B, ma wyświetlacz o przekątnej C cali. Charakteryzuje się kontrastem D i złączami E, F i G. Jego promocyjna cena ważna do H to I”.
Co zyskują sklepy stosujące unikalne opisy?
Z jednej strony uzyskują wyższą sprzedaż, bo:
dają klientom wartość dodaną, odróżniają się od konkurencji, służą radą,
są lepiej widoczne w Google na „długim ogonie” słów kluczowych,
unikają kar od Google,
nie muszą konkurować ceną,
stosują up-selling i cross-selling.
Z drugiej strony ponoszą niższe koszty, bo będąc dobrze widoczne w wyszukiwarce, mogą zmniejszyć wydatki na inne formy pozyskiwania ruchu.
W konsekwencji mają wyższy zysk!
Artykuł pochodzi z miesięcznika Mensis.pl nr 4 Luty 2012. Autor: Maciej Janas
W celu zaprenumerowania miesięcznika w formie drukowanej – zamów prenumeratę tutaj!
Średni ten tekst
No i warto dodać, że kopiowanie cudzej pracy jest nieuczciwe i nawet opisy produktów mogą podlegać prawu autorskiemu (oczywiście to zależy od indywidualnego przypadku, polecam tekst, który wyjaśnia wszystkie niuanse http://www.eporady24.pl/kopiowanie_opisow_produktow,pytania,17,57,8302.html ), więc autorzy stron, z których się je kopiuje mogą się domagac ich usunięcia i będą mieli rację! Lepiej od początku zainwestować trochę czasu we własne teksty.
Skoro dodajemy uwagi, to dodam swoją: naprawdę Duży Sklep z Branży potrafi podebrać bez ceregieli twój własny tekst i publikować jako swój. Zwykle udają, że “myśleliśmy, że to teksty pochodzące od producenta”. Chwila mija i ludzie oraz robot Google uważa, że podbierasz teksty od Dużego. Słaba sytuacja, na szczęście miałem takie tylko dwa przypadki.