Praktycy i Rzetelny Regulamin przygotowali garść porad dla osób, które rozważają zakupy w Stanach Zjednoczonych lub Kanadzie.
Kusząca cena 3zł za dolar może o wiele szybciej wpędzić w kłopoty niż przynieść pożytek.
Zazwyczaj pierwszym celem każdego amatora zakupów w USA jest elektronika użytkowa. Szczególną okazją do zakupu tego typu produktów jest “Black Friday”, czyli “Czarny Czwartek”. Co roku amerykańskie sklepy potrafią w ten jeden piątek zrobić nawet 1 miliard dolarów obrotu!
I tyle jeśli chodzi o zachęty. Jak przypomina Rzetelny Regulamin, każdy produkt, który trafi do Polski z USA musi przejść kontrolę celną, a tym samym zostaje oclony.
A do dopiero początek opłat. Następnie od wartości produktu, powiększonego o cenę transportu, ubezpieczenie i wyżej wymienione cło naliczany jest podatek VAT (zazwyczaj 23%).
W przypadku wyrobów podlegających akcyzie np tytoniowych lub alkoholowych wraz z cłem urząd celny dolicza akcyzę, a potem oblicza jeszcze VAT.
Poza barierami celnymi i podatkowymi dochodzą kłopoty związane z ograniczoną odpowiedzialnością sprzedawców zza oceanu – ci mogą podejść z rezerwą do ewentualnych reklamacji zza granicy.
Z jeszcze większą rezerwą do napraw podchodzą producenci, którzy z reguły nie naprawiają w Europie produktów zakupionych w USA lub Kanadzie. Innymi słowy – pozostaje na swój koszt odesłać produkt do amerykańskiego serwisu i prowadzić z nim korespondencję lub telefonować za wielką wodę.
Druga metoda działania to pomoc pośrednika, czyli firmy, której można zlecić zakup i wysyłkę do Polski towaru z USA. Z jednej strony daje to dostęp do produktów, których nie sposób kupić zza granicy. Z drugiej jednak firmy tego typu nie świadczą usług gwarancyjnych czy serwisowych.